wtorek, 8 lipca 2014

Prolog

-Vanessa pośpiesz się bo nie zdążymy na samolot! - Krzyczała Laura z kuchni
-No już idę, muszę jeszcze tylko spakować kilka rzeczy- odpowiedziała Ness
-Jak nie zejdziesz w tej chwili będziesz biegłą za taksówką, aż na same lotnisko- powiedziała wkurzona Lau.
-Już idę... -,- Nie strasz mnie dobrze wiesz ze nienawidzę sportu...

Dziewczyny wsadziły wszystkie bagaże gdzie Vanessa miała pięć walizek , a Laura tylko trzy.
Jadąc na lotnisko dużo rozmawiały o tym co potka ich w nowym miejscu i o tym jakich chłopaków wyrwą, chodź Laura nie była pewna siebie i zawsze gdy spotykała chłopaka od razu ucieka i to bez odpowiedzenia zwykłego hej.

Na lotnisku:
-Ness trochę się boję a co jeśli mnie w nowej szkole nie zaakceptują, co jeśli będzie tak jak wcześniej ze wszyscy będą się ze mnie naśmiewali ...
-Lau, kochanie nie panikuj wszystko będzie dobrze zobaczysz, rodzice na pewno by chcieli żebyś teraz szczęśliwa i pokazywała ze dajesz radę.
-Tak wiem ale strasznie za nim tęsknie i chciałabym żeby oni też się z nami wyprowadzili :c (mówiła szlochając)
-Laura nie płacz mi tu teraz proszę tylko nie to, dobrze wiesz ze to nie była winna rodziców ze wpadli w ten wypadek, dobrze wiesz ze tego nie chcieli i ze marzyli by teraz by być z nami i być blisko nas.
-Tak wiem :)
-No to dobrze a teraz ruszaj swoją dupę , za przeproszeniem i wsiadaj do samolotu.
Tak Vanessa i Laura poleciały do LA zacząć nowe życie po stracie rodziców tym czasem :

U Lynch'ów
-Ross rusz te swój zadek - krzyczała na cały dom wkurzona Rydel
-Delly czego ty chcesz do diaska jest dopiero 10:30 a ty drzesz mordę na cały dom. Zaraz wszystkich pobudzisz.-Powiedział jeszcze dobrze nie wybudzony Ross
-Tylko w przeciwności do ciebie pacanie wszyscy już wstali ..
-Pacana to ty będziesz mieć ale zaraz na twarzy -powiedział i zaczął się śmiać
-Nie przeginaj młody
-Dobra , dobra już wstaje
U Pani Stormie z samego rana pachniało w całym domu, bo robiła przepyszne naleśniki dla swojej rodziny.
Ross i jego rodzeństwo nie mieli też za łatwo ich tato umarł gdy tylko urodził się Ryland.
Ross wtedy wpadł w depresję ale na szczęście rodzina wyciągnęła w samą porę.
-Ross słuchaj jutro wprowadzają się dwie nowe sąsiadki mógłbyś je jakoś miło przywitać z rodzeństwem /
-Jasne będzie kogo podrywać - powiedział Ross i się zaśmiał
-Okejjjj- Powiedziała Stormie przedłużając
Całą rodzina wybuchła śmiechem następnie Ross pozmywał i popatrzył na godzinę
- O kurczę już 12:45, znowu się spóźnię
Ross wybiegł z domu i poleciał do kolegów.
Wrócił o godzinie 21:45. Wszedł do pokoju czystości bo tak nazywał swoją łazienkę. Zrobił wszystko co musiał zrobić i poszedł spać.
_________________________________________________________________________________
No hejka to mój pierwszy post dodany tu, przyznam się bez bicia nie umiem pisać prologów.
Następny rozdział pojawi się jutro wieczorem lub rano sama nie wiem ale na 100 procent jutro
Do zobaczenia do jutro no i komentarze= motywacja ♥

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz